Menu

środa, 8 czerwca 2016

BeGlossy WIOSENNA ENERGIA Kwiecień 2016 - moje pierwsze pudełko

Ostatnimi czasy mam bardzo dużo na głowie, co sprawiło, że moje wpisy pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Na szczęście semestr ma się ku końcowi, więc po sesji, która zapowiada się na niezłą batalię, będę miała czas by móc skupić się przede wszystkim na blogu.
Paczuszka od beGlossy przyszła do mnie już parę tygodni temu, był to mój pierwszy box kosmetyczny jaki zamówiłam, więc z przyspieszonym biciem serca otwierałam pięknie zapakowane pudełeczko. Czy może być coś lepszego od kosmetyków "niespodzianek"owiniętych w czarny papier z różową wstążką? Chyba nie! :) Zawartość kwietniowej edycji była ujawniona na stronie beGlossy, więc wiedziałam przed zamówieniem z jakich produktów może zostać skomponowana przesyłka. Oczywiście nie wiedziałam co konkretnie trafi do mojej paczki, jeśli jesteście ciekawe co mnie ucieszyło, a co zawiodło zapraszam do czytania dalej.


Dla osób, które nie słyszały nigdy wcześniej o beauty boxach przypomnę o co w tym chodzi. Wybrałam i zamówiłam sobie beGlossy, spośród wielu beauty boxów, oferowanych przez różne firmy działające w tym segmencie w naszym kraju. Nie ukrywam, na moją decyzję miała wpływ renoma wypracowana przez beGlossy, na tle innych marek wyróżniają się swoją popularnością. Co miesiąc wypuszczają eleganckie pudełko zawierające 5 lub więcej mini produktów kosmetycznych. Idea tego projektu ma na celu, aby fanki urody miały możliwość przetestować ciekawe, niszowe i nowe produkty różnych marek zanim podejmą decyzję na zakup pełnowartościowych produktów. Zakup pojedynczego pudełka to koszt 49 zł. Istnieje jeszcze możliwość wykupienia pakietu 3,6 lub 12 pudełek - wtedy cena za boxa wynosi jeszcze mniej.
Muszę zaznaczyć, że pisząc ten wpis mam już opinię co do niektórych produktów. Pudełko jest ze mną od jakiegoś czasu, więc miałam już okazję na pierwsze testy. W kwietniowej paczuszce beGlossy Wiosenna Energia znalazłam znane i nieznane mi kosmetyki. Pierwszym z nich, oraz jedynym którego się spodziewałam, bo informacja że pojawi się w każdym pudełku była na Facebooku beGlossy, jest paletka z Catrice Absolute Eye Colour o nazwie F'rosen Yoghurt. Jest to produkt pełnowymiarowy, cena detaliczna to 19 zł. Bardzo lubię takie subtelne i dzienne kolory. Nie wiem jak dogłębnie opisać moje rozczarowanie, gdy okazało się, że tak pięknie i porządnie wyglądająca paletka ma nikłą, żeby nie rzec zerową pigmentację. Cienie aplikowane pędzlem nie pozostawiają po sobie śladu, aby nanieść na powieki choć trochę koloru trzeba użyć palców i wpracowywać je w skórę. Podczas blendowania i rozcierania nikną, Jedyne plusy są takie, że cienie się nie osypują (bo ciężko je w ogóle aplikować) i posiadają solidnie wykonane, przeźroczyste opakowanie, dzięki któremu na pierwszy rzut oka widać jakie kolory zawierają. Jak to jest możliwe, że w internecie zbierają pozytywne opinie? Jeśli któraś z Was posiada cienie z Catrice lub tą konkretną paletkę to podzielcie się swoimi wrażeniami co do kosmetyku w komentarzu. :)
Kolejny produkt na szczęście mnie nie zawiódł jak poprzedni. Balsam do ust Carmex Lime Twist to strzał w dziesiątkę! Mocno nawilża i regeneruje nawet najbardziej wymagające usta, zawiera SPF 15 i pachnie limonką, jest to limitowana edycja, cena detaliczna to około 9 zł i jest to produkt pełnowymiarowy. Carmex ma specyficzne działanie, znam je od dawna bo posiadam jeszcze tubkę Carmex o zapachu truskawkowym, ale sztyft jest o wiele wygodniejszy i wydajniejszy. Chłodzi i mrozi usta, nazwałabym nawet to uczucie pieczeniem. Z przyjemnością rozgościł się w mojej podręcznej kosmetyczce i towarzyszy mi na co dzień. 
Exclusive Hydrożelowe płatki pod oczy to kolejna pozycja, którą znalazłam w pudełku. Lubię płatki pod oczy, zwłaszcza takie które po wcześniejszym pobycie w lodówce, przyjemnie chłodzą okolice pod oczami niwelując przy tym opuchliznę. Jest to produkt pełnowymiarowy i kosztuje około 5 zł. Możemy je znaleźć w Rossmannie, co sprawia że stają się produktem nie do końca niszowym. Jeśli mogę ten niedrogi produkt kupić sobie sama, to w pudełeczku od beGlossy wolałabym znaleźć kosmetyk którego nie uda mi się zdobyć tak łatwo, chodzi w końcu o testowanie nieznanych kosmetyków, oraz takich na które same byśmy sobie nie pozwoliły bez wcześniejszego sprawdzenia ich. ;)
Na szczęście -417 Szampon Witaminowy Catharsis jest dokładnie takim produktem, którego nigdy bym nie poznała gdyby nie beGlossy. W paczuszce znalazłam próbkę czyli 40 ml produktu z "wyższej półki", jego cena regularna za produkt pełnowymiarowy wynosi 109 zł. Bardzo jestem ciekawa jego działania, jego wysoka cena rzutuje na moje wysokie wymagania względem tego kosmetyku. W ciemno na pewno bym go nie kupiła, ale dzięki próbce mogę na własnej skórze przekonać się czy jest wart swojej ceny.
Na koniec zostawiłam największą "perełkę" paczuszki. Na krem od Biodermy miałam chrapkę już od dłuższego czasu. Hydrabio Perfecteur SPF 30 to krem nawilżający, który ma za zadanie wygładzać i rozświetlać skórę. Jest to produkt pełnowymiarowy, jego cena regularna wynosi około 60 zł. Wskazany dla osób z wrażliwą cerą, posiada lekką konsystencję dzięki czemu idealnie sprawdzi się pod makijaż, oraz wygodą pompkę - osobiście wolę kremy z pompką niż takie które trzeba wygrzebać ze słoiczka (to już moje czepialstwo ale jak mam długie paznokcie to krem zawsze podczas wybierania go ze słoiczka powchodzi mi pod paznokcie).
I to by było wszystko. Jestem zadowolona z zawartości mojego pierwszego beauty boxa, prezentuje się okazale i interesująco. Oprócz cieni, z przyjemnością będę używać tych produktów. Co o nich sądzicie? Próbowałyście może już któryś z tych kosmetyków? A może coś Was zaciekawiło? Dajcie znać w komentarzach ;)
Jeśli któraś z Was byłaby zainteresowana zakupem pudełka, to wciąż są one dostępne na stronie beGlossy.

Buziaki,






Brak komentarzy :

Prześlij komentarz