Piękna i zadbana skóra twarzy jest dużym atutem, aby mogła zachwycać świeżością i promiennością trzeba o nią należycie dbać. Nie mam tu na myśli podkładu, który "wyretuszuje" nam wszystkie niedoskonałości, bo nawet najlepsze podkłady nie ukryją nam przesuszonych skórek. Podstawą zdrowej skóry jest jej pielęgnacja i nawilżanie. Ale nie każdy krem współgra i nadaje się pod makijaż. Wydaje mi się że znalazłam swojego championa w tej dziedzinie, zapraszam na wpis o perfekcyjnym kremie pod makijaż. :)
Evree Essential to nawilżający krem do twarzy dedykowany dla skóry suchej i normalnej 20+ . Można go stosować zarówno na dzień jak i na noc, aczkolwiek osobiście uważam, że jak na krem nocny jest "za lekki" i nie jest aż tak naszpikowany dobrociami, które nocną porą najbardziej powinny odżywiać zmęczoną po całym dniu skórę twarzy. Jeśli chodzi o przeznaczenie dla skóry suchej... też bym tu oponowała. Właścicielka takiego rodzaju skóry mogłaby się nim zawieść, jego lekkość która dla mnie jest atutem (skóra normalna) okazałaby się dla niej wadą, krem nie poradziłby sobie z jej nawilżeniem.
Zaznaczę w tym miejscu, że ta recenzja to moje osobiste odczucia względem produktu. Testowałam ten krem na sobie, jestem z niego zadowolona, ale nie miałam wobec niego bardzo wygórowanych wymagań. Moja skóra jest w tym momencie w dobrej kondycji, więc to czego oczekiwałam od kremu w okresie wiosna/lato, to szybkie nawilżenie i perfekcyjna współpraca z nałożonym na krem podkładem. Bardzo zależało mi na tym, aby krem się nie rolował i nie "przeszkadzał" fluidowi podczas upałów. Można się sugerować moją opinią, właśnie po to ją dla Was tworzę [:)], ale trzeba pamiętać że każda skóra inaczej reaguje i współgra z nawet tym samym kosmetykiem. Dzieje się tak bo każdy ma inne wymagania i preferencje, więc zawsze może się zdarzyć, że coś co jest dla mnie jest zaletą dla kogoś innego okaże się wadą.
Składniki aktywne kremu:
Jeśli dobrze pamiętam, to zaczęłam używać tego kremu w marcu, skończył się w sierpniu. Bywały małe przerwy gdy wpadł mi w ręce inny produkt, który chciałam potestować lub gdy miałam "no make up day" i chodziłam po domu z jakimś tłustym kremem mającym odżywić i zregenerować skórę, ale generalnie przy codziennym porannym użytku wystarczył na nie całe pół roku.
Evree Essential to nawilżający krem do twarzy dedykowany dla skóry suchej i normalnej 20+ . Można go stosować zarówno na dzień jak i na noc, aczkolwiek osobiście uważam, że jak na krem nocny jest "za lekki" i nie jest aż tak naszpikowany dobrociami, które nocną porą najbardziej powinny odżywiać zmęczoną po całym dniu skórę twarzy. Jeśli chodzi o przeznaczenie dla skóry suchej... też bym tu oponowała. Właścicielka takiego rodzaju skóry mogłaby się nim zawieść, jego lekkość która dla mnie jest atutem (skóra normalna) okazałaby się dla niej wadą, krem nie poradziłby sobie z jej nawilżeniem.
Zaznaczę w tym miejscu, że ta recenzja to moje osobiste odczucia względem produktu. Testowałam ten krem na sobie, jestem z niego zadowolona, ale nie miałam wobec niego bardzo wygórowanych wymagań. Moja skóra jest w tym momencie w dobrej kondycji, więc to czego oczekiwałam od kremu w okresie wiosna/lato, to szybkie nawilżenie i perfekcyjna współpraca z nałożonym na krem podkładem. Bardzo zależało mi na tym, aby krem się nie rolował i nie "przeszkadzał" fluidowi podczas upałów. Można się sugerować moją opinią, właśnie po to ją dla Was tworzę [:)], ale trzeba pamiętać że każda skóra inaczej reaguje i współgra z nawet tym samym kosmetykiem. Dzieje się tak bo każdy ma inne wymagania i preferencje, więc zawsze może się zdarzyć, że coś co jest dla mnie jest zaletą dla kogoś innego okaże się wadą.
Składniki aktywne kremu:
- Olejek Marigold
- Witamina E
- D-Panthenol
Moja skóra była po nim odpowiednio nawilżona na dość długi czas, łagodził miejscowe podrażnienia i zapewniał zdrowy i świeży wygląd.
Konsystencja jest kremowa, troszkę galaretkowata, przypominająca krem-żel. Czasem ciężko było go nabrać na palec, ale nie było żadnych problemów z jego rozprowadzaniem na skórze. Jak już wspomniałam wcześniej, szybko się wchłaniał, co dla mnie jest plusem. Spiesząc się rano z dziennym makijażem, nie musiałam długo czekać, aby móc zaaplikować podkład.
Dwie rzeczy bardzo mnie urzekły - skromne opakowanie i obłędny świeży cytrusowy zapach! Czytając opinie o tym kremie natknęłam się na stwierdzenia, że krem śmierdział. Więc znów powtórzę, co dla mnie jest plusem dla kogoś może być minusem. Mnie zapach oczarował, był wyczuwalny zaraz po odkręceniu słoiczka, ale nosząc produkt na skórze nie czułam go już tak bardzo. Świeży, cytrusowy, przypominał mi trochę miętowe landrynki. Nie potrafię ich skonkretyzować z marki, ale na pewno musiałam się kiedyś na takie natknąć, co i rusz powąchałam kremik przed oczami stawały mi jakieś energetyzujące mientusy. ;)
Co do opakowania, szklany dosyć ciężki słoiczek utwierdza w przekonaniu iż trzymamy w rękach luksusowy produkt. Gdyby był wykonany z plastiku wartość estetyczna kremu mocno by zmalała. A nie ukrywajmy - jednym z atutów używania kosmetyku jest jego ładne dla oka opakowanie, od razu milej się po taki sięga gdy dobrze prezentuje się na toaletce lub półce w łazience.
Na bocznych ściankach eleganckiego kartonika są dodatkowe informacje dotyczące np akupresury twarzy. Nie jestem pewna czy to na prawdę działa, starałam się zwracać uwagę podczas nakładania kremu na specjalnym trafianiu i uciskaniu punktów energetycznych twarzy, ale czy dawało to jakiś rezultat? Chyba nie bardzo. ;)
Jeśli dobrze pamiętam, to zaczęłam używać tego kremu w marcu, skończył się w sierpniu. Bywały małe przerwy gdy wpadł mi w ręce inny produkt, który chciałam potestować lub gdy miałam "no make up day" i chodziłam po domu z jakimś tłustym kremem mającym odżywić i zregenerować skórę, ale generalnie przy codziennym porannym użytku wystarczył na nie całe pół roku.
Jest to mój pierwszy słoiczek kremu Essential, ale na pewno nie ostatni. Sprawdził się, więc jak przypadkiem natknę się na niego w czasie promocji, to nie wykluczone że sam wskoczy do mojego koszyka. Z pewnością chcę też wypróbować pozostałe kremy z serii Evree, dużo dobrego czytałam i słyszałam o Magic Rose.
Miałyście styczność już z którymś z kremów Evree? Jak Wam się sprawdzał?
Znam ten kremik i nawet teraz też mam go w użyciu, ale do mojej cery dużo lepszy jest Magic Rose, o którym wspominasz pod koniec. Krem ma piekny zapach i przede wszystkim świetnie nawilża. Uwielbiam też olejek do twarzy z tej serii. :)
OdpowiedzUsuń